KULTURA » TEKSTY, ARTYKUŁY, PUBLIKACJE

Autor: Andrzej Sontag

O sytuacji polskiego łowiectwa

W dzisiejszym felietonie chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami na temat polskiego łowiectwa w prawie polskim i sytuacji polskich myśliwych w polskich realiach.

Posłużę się artykułem w naszym miesięczniku "Łowiec Polski", który od czasu do czasu opisuje sytuację prawną i organizacyjną myśliwych w różnych krajach Europy Zachodniej. Polska należy do krajów cywilizacji europejskiej. Łączy nas z Europą przeszłość i religia chrześcijańska. Przejęliśmy z Europy Zachodniej wiele zwyczajów i obyczajów, kształciliśmy elity Polski przedrozbiorowej na uniwersytetach Europy Zachodniej, budowaliśmy nasze miasta i pałace wykorzystując architektów europejskich. Nasi wybitni Polacy rozwinęli swe umiejętności w Europie Zachodniej.

Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku kraj nasz dźwigali z ruin i rozwijali Polacy wykształceni w Europie Zachodniej. Po 50-ciu latach bycia w systemie, który był przedłużeniem okresu rozbiorów kiedy została przerwana ciągłość państwowa Polakow i okresem, po którym nie możemy się pozbierać do dziś, wracamy do Europy i jesteśmy członkiem Unii Europejskiej.

Szczycimy się polskim modelem łowiectwa, wciąż nawiązujemy do niemal już 90-letniej tradycji Polskiego Związku Łowieckiego. Mamy dorobek i umiejętności odtwarzania zniszczeń, także w łowiectwie, po wielkich kataklizmach jakie przewaliły się przez polskie ziemie w XX wieku. Wciąż musimy rozpoczynać od nowa odbudować to, co inny nam zniszczył lub ukradł.

Mimo iż polscy myśliwi mają umocowania prawne, cały czas są narażeni na krytykę i cały czas pojawiają się próby zmiany tych przepisów. Dawanie przez ustawodawcę tzw. "upoważnień w dół" daje coraz większej ilości ciał i organów możliwość opiniowania gospodarki łowieckiej. Myśliwi gospodarując przecież dobrem narodowym jakim jest zwierzyna łowna, ciągle muszą posiadać uzgodnienia i opinię ciał, które czasem na problemie się nie znają.

Jak umocowani są myśliwi w innych krajach pokazuje krótki artykuł na stronie 98 w numerze 4/2011 "Łowca Polskiego" pt. "Polowanie jest O.K.". W artykule tym jest opisana historia pewnego mieszkańca Niemiec, który przegrał sprawę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Będąc właścicielem lasu kwestionował prawo polowania w nim i złożył skargę przeciwko swemu krajowi, że musi tolerować obecność myśliwych w swoim lesie i jako właściciel lasu jest automatycznie członkiem wspólnoty łowieckiej. Automatyczna przynależność do wspólnoty łowieckiej jest zapisana w niemieckim prawie łowieckim. Sędziowie w Strasburgu uznali, że członkostwo podyktowane jest interesem społecznym, a dzięki polowaniu kontrolowane są zasoby zwierzyny, chroniona jest różnorodność gatunków i unika się potencjalnych szkód zwierzyny, co leży w interesie publicznym. Artykuł ten świadczy o tym, że władze Niemiec wprowadziły rozwiązania prawne i organizacyjne pożyteczne dla ogółu społeczeństwa. I jest to interes publiczny, którego nie może podważyć ktoś, kto uważa się za mądrzejszego, odmiennego, mającego inne zdanie. Jest to mądrość ustawodawcy, który wprowadza rozsądne prawo. Chciałbym doczekać takich czasów, kiedy sprawy łowiectwa polskiego będą miały takie oparcie w prawie, że nie będzie ich mógł podważyć inaczej uważający polski rolnik, urzędnik gminny czy miejscowy bogacz. Moim zdaniem sprawy łowiectwa powinny mieć umocowanie prawne na szczeblu rządowym, bez ingerencji w nie niższych szczebli administracyjnych. Są sprawy priorytetowe dla funkcjonowania państwa, których nie wolno podważać. Zaliczam do nich sprawy gospodarowania populacjami zwierząt łownych jako dobra narodowego, które powinno być chronione przez państwo. Proszę zauważyć, że w prawie niemieckim jest zapisana automatyczna przynależność właściciela lasu do wspólnoty łowieckiej, choć nie musi być on myśliwym. Świadczy to o tym, że musi się orientować w prowadzonej gospodarce łowieckiej i nie może wyłączyć tego obszaru wg własnego uznania z tej formy zarządzania sprawami łowieckimi, bo jest to interes społeczny. Gdy do tego dodamy ciągłość tradycji łowieckich nie przerywanych przez obce przepisy i zwyczaje, gdzie łowiectwo jest dziedzictwem kulturowym, które nie doprowadziło do zniszczenia zwierzyny łownej, ciągłość historyczną kraju i landu to zrozumiemy dlaczego myśliwi mają szacunek i zrozumienia tamtejszego społeczeństwa. Tego nam w polskich realiach brakuje. Polscy myśliwi robią bardzo dużo, zwłaszcza w lokalnych społecznościach swych obwodów, by ich działalność była widoczna i doceniana. Robi to też centrala łowiecka w Warszawie choć jej wysiłek by program telewizyjny "Ostoja", mający dużą oglądalność, był nadawany w innym, bardziej atrakcyjnym czasie antenowym niż 6:30 rano, na razie nie daje rezultatu.

W polskich realiach brak mi dwóch czynników:
1. Mocnego uregulowania zasad funkcjonowania gospodarki łowieckiej w polskim prawie i ograniczenia w nie ingerencji różnych czynników tzw. społecznych lub opozycyjnych wobec łowiectwa.
2. Wysokiej moralnej i etycznej postawy polskich myśliwych, by mieć szacunek społeczeństwa.

Uprawianie łowiectwa nie jest naszym zawodem. Jest pasją i zamiłowaniem. A te dwa określenia oznaczają nasze podejście do zagadnienia. Nie niszczy się czegoś co jest pasją i co się kocha. Dlatego musimy bardziej rygorystycznie podchodzić do wszelkich przypadków łamania prawa, nieprzestrzegania zasad, chamstwa, pieniactwa. Każda organizacja ma swoje zasady i normy postępowania. Kto chce do niej wstąpić musi je zaakceptować i przestrzegać. Jeśli nie to z organizacji odchodzi.

Dziwi mnie bardzo, że w Polsce znajdują się osoby, które negują zasady polskiej gospodarki łowieckiej i dążą do zmiany ustawy Prawo Łowieckie. Można by to zrozumieć, gdyby te próby umacniały prawnie polskie łowiectwo. Ale dzieje się odwrotnie. Zasiadający w Senacie myśliwi proponują rozwiązania, które burzą zasady gospodarki łowieckiej. Proponują np. wprowadzenie 200 hektarowych obwodów łowieckich. Oznacza to chaos w całym dotychczasowym systemie.

Dziwi mnie, dlaczego polska narodowa organizacja łowiecka, Polski Związek Łowiecki, powołany przecież przez mądrych ludzi w celu rozsądnego zarządzania polską zwierzyną łowną, ma wrogów, którzy nie chcą wesprzeć jej starań tylko ją zniszczyć. Nie można wyrazić zgody, by Polski Związek Łowiecki zajmował się tylko tradycją, etyką, kulturą łowiecką, a gospodarowanie populacjami zwierząt łownych i polowania zostaną sprywatyzowane. Mamy polski model łowiectwa, który się sprawdził. Rozumiem zmiany zachodzące we współczesnym świecie, ale są priorytety, które winny być zachowane. Były już próby, całkiem udane, przejęcia skupu zwierząt. Polski Związek Łowiecki musiał interweniować i znaleźć sposób ochrony interesu polskich mysliwych. Nie chcę dopuścić myśli, że ktoś ma w tym interes, bo było by to haniebne.

W dniu 5 kwietnia 2011 roku odbyło się w Warszawie w siedzibie Zarządu Głownego P.Z.Ł. spotkanie zorganizowane przez Komisję Kultury N.R.Ł. ze wszystkimi Przewodniczącymi Komisji Kultury Okręgowych Rad Łowieckich z całej Polski. Uczestniczyli w nim także Przewodniczący i członkowie Komisji Promocji N.R.Ł. Padło tam wiele słów i przykładów na wielką rolę działaczy okręgowych w promowaniu polskiego łowiectwa. O niezliczonej ilości imprez, konkursów, wielkiej ilości wydawnictw i lokalnych czasopism. Ale także o tym, że jest to niewidoczne i niedoceniane. Nie pokazuje się tego w lokalnych telewizjach i prasie, bo tematyka łowiecka i myśliwi są źle postrzegani, kojarzeni tylko z polowaniem i pokazywanymi w Internecie drastycznymi scenami.

Jest to wielkie zadanie dla polskich myśliwych, by to zmianiać i przedstawić faktyczną rolę gospodarki łowieckiej. Ale musimy mieć ze strony Państwa Polskiego wsparcie, tak jak mają to myśliwi w innych państwach Europy Zachodniej.

Andrzej Sontag
Prezes ORŁ w Łodzi