KULTURA » TEKSTY, ARTYKUŁY, PUBLIKACJE

Autor: Andrzej Sontag

Po co nam Polski Związek Łowiecki? - felieton

Jeżeli tak postawimy pytanie to ja pytam po co nam:
1. Polski Związek Motorowy,
2. Polski Komitet Olimpijski,
3. Polski Związek Piłki Nożnej, Lekkiej Atletyki, Siatkówki i inne,
4. Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych,
5. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad,
6. Polski Związek Kynologiczny,
7. Naczelna Rada Lekarska,
8. Polski Związek Działkowców,
9. Komitet Badań Naukowych,
10. Naczelna Rada Adwokacka,
11. Samorząd sędziowski,
i dziesiątki innych organizacji powołanych przez społeczeństwo jak i czynniki rządowe.

No przecież po to, by nasze państwo było zorganizowane i poszczególne dziedziny życia miały swoje przedstawicielstwo wobec państwa, a także w jego imieniu czasem za darmo, wysiłkiem społecznym i zaangażowaniem, tak jak w Polskim Związku Łowieckim, zarządzać pewną dziedziną życia społecznego dla dobra wspólnego, państwa i narodu. Bardzo dobrze, że społeczeństwo ma różne zainteresowania i prowadzi swe pasje w tak wielu obszarach. Czy na co dzień zastanawiamy się co robią ludzie zorganizowani w skokach spadochronowych, penetracji jaskiń, nurkowaniu, wspinaczce? Nie interesuje to nas. Ale gdy przychodzi kłopot i zagrożenie to oni są najbardziej potrzebni.

Chyba nikt rozsądny nie powie, że wymienione przeze mnie organizacje są niepotrzebne. Są one także reprezentantem państwa polskiego wobec organizacji międzynarodowych, które z kolei w szerszym zakresie, są wobec instytucji międzynarodowych reprezentantem interesów poszczególnych dziedzin.

Można powiedzieć, zlikwidujmy je wszystkie, a ich obowiązki i zakresy działań przejmą urzędnicy. Tak mogą od 8 do 16, z wyłączeniem sobót, niedziel, świąt, urlopów, zwolnień i.t.p. To urzędnicy będą nam organizować naszą kulturę łowiecką, budować i zachowywać tradycje, organizować uroczystości, powiedzą czy możemy sobie ufundować sztandar, wybudować kwaterę, napiszą statut. Tylko jak wówczas nazywało by się takie państwo, bo chyba nie demokracją. Mamy na to przykłady z przeszłości i za naszą wschodnią granicą.

Wolne demokratyczne państwo polega m.in. na wolności zrzeszania się, działania przez świadome społeczeństwo dla dobra tego państwa i narodu, po określeniu przez to państwo celowości działania organizacji, jako partnera państwa w realizowaniu jego zadań.

Nikt nie może powiedzieć, że Polski Związek Łowiecki źle się zasłużył polskiej przyrodzie i bytującej w niej zwierzynie.

Dlaczego Polski Związek Łowiecki jest źle odbierany przez część społeczeństwa, jest atakowany przez organizacje ekologiczne, obrońców przyrody, t.zw. zielonych? Dlaczego źle o nim piszą gazety? Czy P.Z.Ł. jest szkodnikiem ekologicznym?

Wytworzono taką opinię, że myśliwi są źli bo strzelają do zwierzyny. Ale społeczeństwu nie przeszkadzają rzeźnie, ubojnie, fermy, masarnie, sklepy mięsne, jatki, handel mięsem na targowiskach, łowienie ryb. Społeczeństwo nie protestuje przeciw wędkowaniu, wprost przeciwnie jest to dobrze oceniane, pokazuje się w telewizji sprzęt do wędkowania, sposoby wędkowania. A przecież jest to polowanie, gdzie wprowadza się metalowy haczyk by ryba go połknęła, a potem umierała bez wody. A nie jest okrutne kaleczenie jej wnętrzności by ją wyciągnąć, a potem wrzucić z powrotem do wody? Ekologom nie przeszkadzają restauracje, sklepy z butami, torebkami, płaszczami. A przecież żeby zjeść obiad, przygotować święta, wesele, zaprosić gości należy przygotować posiłek. Nie przyjmuje się gości sałatą i paluszkami.

Krytyka Polskiego Związku Łowieckiego sprowadza się do zarzutu monopolizowania łowiectwa. Dlaczego nie ma innych organizacji łowieckich? Pytam, czy powstanie innych organizacji polepszy stan pogłowia, zwiększy efektywność gospodarki łowieckiej, zintegruje polskich myśliwych, poprawi wizerunek łowiectwa, będzie z korzyścią dla państwa polskiego i jego przyrody? Przecież inne organizacje także powołają swoje struktury, będą chciały współpracować z Lasami Państwowymi, samorządami, policją. Nie będą działały w próżni. Czy będą rywalizować z Polskim Związkiem Łowieckim? Czy powołają na szczeblu krajowym swoje przedstawicielstwo do rozmów z administracją rządową i będą rywalem dla P.Z.Ł.? Kto będzie reprezentował Polskę w organizacjach międzynarodowych? Czy Ministerstwo Środowiska będzie dostawało konkurencyjne projekty rozwiązań dotyczących łowiectwa i projektów rozporządzeń? A może chodzi o przejęcie od P.Z.Ł. zarządzania polskim łowiectwem, bo w strukturach tego związku się nie sprawdziło, miało problemy? Jeżeli taki jest cel, to ja się obawiam, że doprowadzi to do rozbicia jedności i siły polskich myśliwych, dezorganizacji dotychczasowej pozycji i znaczenia polskiego łowiectwa.

W każdym państwie, które dba o swoją pozycję i wielkość muszą istnieć rozwiązania nadrzędne nad prywatnym, regionalnym, związkowym, środowiskowym interesem. Dotyczy to obszarów, które stanowią że jesteśmy narodem. Zaliczam do nich także polską przyrodę i bytującą w niej zwierzynę, która przecież jest własnością Skarbu Państwa. Nie wolno nam lekceważyć tego obszaru, bo jest to dobro narodowe, które otrzymaliśmy od naszych poprzedników i musimy przekazać, w stanie nie pogorszonym, naszym następcom.

Istnieją dziś organizacje krzewiące kulturę łowiecką, strzelectwo, kult św. Huberta, muzykę myśliwską, tradycje i zwyczaje łowieckie, powstają kluby myśliwskie. Są to bardzo cenne inicjatywy i nie sądzę, by ich członkowie chcieli rozbicia Polskiego Związku Łowieckiego. Działają w obszarze polskiego łowiectwa, którego przedstawicielem jest jedna ogólnopolska organizacja.

Nasi rozsądni poprzednicy, którzy budowali państwo polskie po okresie zaborów bardzo dobrze rozumieli, że jedna ogólnopolska organizacja zajmująca się problematyką łowiecką, będzie jednoczyła Polaków i odcięte od siebie ziemie polskie. Będzie ich reprezentantem i strażnikiem polskiej gospodarki łowieckiej. Ludzie ci mieli prawo polowania na swoim gruncie, nie musieli się jednoczyć, ale przeważył interes obywatelski i nadrzędne interesy ogółu.

Nie psujmy tego. Nie wykorzystujmy prywatnych nieporozumień do niszczenia dorobku 87-lecia polskiego łowiectwa. Nie bierzmy przykładu z podziału innych organizacji, których potem krajowe przedstawicielstwa dostają od państwa wsparcie w zależności od opcji, która wygrała wybory.

Mam nadzieję, że rozumieją to także ludzie odpowiedzialni za losy Państwa Polskiego, którzy są przez nas wybierani.

Andrzej Sontag
Prezes ORŁ w Łodzi